W naszym gospodarstwie jest mało pracy dla kobiet. Najwięcej czasu poświęcam na zajmowanie się domem, opiekę nad synkiem i załatwianiem biurowych spraw. Nie sądziłam, że w rolnictwie jest tak dużo biurokracji. Nie przypuszczałam też, że tak wiele wniosków można składać przez Internet. Niby dobrze, ale… Z jednej strony to zmiana na lepsze, a z drugiej – nie wyobrażam sobie osoby w podeszłym wieku, która siedzi, obrysowuje mapki i tak skrupulatnie wszystko dokumentuje! Poniżej znajdziecie kilka moich przemyśleń na ten właśnie temat.
Nowoczesność kontra tradycja
W Polsce jest coraz wiecej nowoczesnych gospodarstw – to fakt. Jednak nie można zapominać oraz wykluczać tych właścicieli, którzy mają duże role, po kilka hektarów i fizycznie ciężko pracują na gospodarstwie (choćby z uwagi na posiadany sprzęt).
Osobiście zdradzę Wam, że kręci mnie wszystko co jest związane z mechaniką. I jak widać, świetnie radzę sobie z obsługą wielu pojazdów. Prowadzę wózek widłowy, koparkę, ciągnik 60-tkę czy Johnnego Deere. Wiedzieliście, że można w nim jednym palcem kręcić kierownicą? Nieźle, prawda?
To teraz przechodzimy na kolejny poziom trudności. I na warsztat bierzemy spawanie. Wprawdzie niedawno robiłam to pierwszy raz, to jestem z siebie dumna, że odważyłam się spróbować. A przy okazji zdradzę Wam, że strasznie się bałam lecących iskier! Ale dałam radę, a co!
Zaradna ze mnie kobieta, jak wiele z nas;)
Wszystkie prace pokazane w filmiku potrafię wykonać samodzielnie – tak na wszelki wypadek, gdybym kiedyś musiała. I wiecie co? To jest tak, jak ze zmianą koła w samochodzie. Uważam, że trzeba umieć to zrobić samodzielnie, jednak liczę na szczęście, że nigdy sama nie będą musiała tego robić w trasie.
Łączę kobiecość z męskimi zadaniami – bo czemu nie! Jest mi z tym „do twarzy”
Zastanawiacie się po co mi to wszystko? Po prostu lubię wiedzieć, ale przede wszystkim rozumieć czym zajmuje się mój mąż – to pomaga mi być bardziej empatyczną podczas jego dłużych nieobecności.
Uwielbiam też próbować w życiu różnych rzeczy i stawiać sobie rozmaite wyzwania. Wychodzę z założenia, że zawsze i wszędzie musi się coś dziać. I choć być może wyglądem bliżej mi do „damulki”, to jednak czuję w sobie – taką trochę chłopczycę! Te moje dwa tak różne światy idalnie się łączą i wspaniale uzupełniają.
Choć przyznam, że czasami mam ochotę poczuć się bardzo kobieco, ubrać szpilki czy zaszaleć z makijażem. A z drugiej strony – po co to rozgraniczać, skoro można połączyć?
Pozdrawiam Was ciepło,
Ania
Świetny tekst! Utożsamiam się z nim w 100%!
Też chciałabym móc lepiej zrozumieć mojego narzeczonego, który jest rolnikiem